sobota, 8 lutego 2020

Leć Andrzejku, leć ….


   Kaczyńskiemu odwaliło? Mówią na mieście, że dał on Andrzejowi Dudzie wolną rękę w zakresie kreowania kampanii wyborczej.
   Luz pas do tego stopnia, że w całej kampanii, w każdy dzień powszedni w godz. 3:00 - 9:00 rano pan Duda będzie mógł mówić absolutnie, co chce, ale (dla bezpieczeństwa) tylko w domu, do rodziny lub pracowników, bez mediów i możliwości nagrywania.
   Jedyne, co pan Andrzej musiał prezesowi obiecać w zamian, to: 
że w poniedziałki od 9:00 będzie zawsze do dyspozycji premiera Morawieckiego, 
we wtorki będzie słuchał Ziobry, 
w środy będzie się radził Gowina, 
w czwartki i piątki instrukcji osobiście udzieli mu prezes prezesów, 
a w soboty pomocą będą mu służyć specjaliści z zagranicy , między innymi: Kaszpirowski i baron Munchhausen.
   Zaś za wszystkie niedziele i święta odpowiedzialni za kampanię będą arcybiskup Jędraszewski i ojciec dyrektor Rydzyk, osobiście mają oni zapewniać panu prezydentowi kandydatowi kontakt z Niebem, czyli wpychać mu boskie natchnienie wszędzie.
   Co do stroju, gestykulacji, mimiki twarzy i wydolności głosowej kandydata do reelekcji, szczegółowe uzgodnienia jeszcze nie zapadły. Jak wieść niesie, prezes Kaczyński optuje za zatrudnieniem specjalnego zespołu fachowców z europosłem Tarczyńskim, Zenkiem Martyniukiem i z sędzią Pawłowicz na czele.
   Andrzej Duda podobno chciał zatrudnić także Mariusza Pudzianowskiego, ale szefowa kuchni się nie zgodziła.
   Podsumowując: Pan prezes Kaczyński panu Andrzejowi Dudzie wolność dał. Pan Andrzej uwierzył, bo nawet jak się jest prezydentem, to prezesowi się wierzy, to prezesa się kocha i kropka.
  • Leć Andrzejku, leć, leć – zażartował prezes.
  • Już lecę, lecę, panie prezesie kochany – jęknął Andrzejku.

Adam Czejgis.