Wszystko
dla interesu PiS-u. Wszystko dla zachcianek Kaczyńskiego. Nie liczy
się zdrowie, nie liczy się życie człowieka. Los Polaka, jeśli
nie przydatny partii, partia ma za nic.
Kaczyński,
dokąd idzie - sam nie wie. Dokąd już doszedł i co zastał - też
nie wie. I nie obchodzi go to. Nie dba o to, kogo krzywdzi, kogo
wykrwawia, co psuje, co depcze po drodze. Że idzie, że na czele, że
rządzi jak car i ocenia jak Bóg – to mu wystarcza. A cały PiS:
rząd, parlamentarzyści, radni, działacze, „klienci”, ich
rodziny, przyjaciele, znajomi – beneficjenci „dobrej zmiany –
to tylko jego wojska zaciężne: kuglarze i krętacze, lisy chytrusy,
samolubni ignoranci, intelektualne lenie, którym trzeba płacić,
coraz więcej płacić i pilnować, i uzależniać, i chwalić, i
straszyć – żeby z nich korzystać, żeby ich mieć.
Kaczyński
ma PiS z przybudówkami, a PiS i jego klienci mają Kaczyńskiego. I
ten chorobliwie silny, zdawałoby się, związek doskonały, powoli
staje się przekleństwem dla PiS-u dzisiaj i dla Kaczyńskiego
jutro.
Dla
nikogo nie jest już tajemnicą, że wódz słabnie fizycznie i
psychicznie, a jego pomysły i decyzje stają się coraz bardziej
absurdalne i szkodzą, już nie tylko Polsce, ale i całej „dobrej
zmianie”, a więc bezpośrednio rządowi, posłom, działaczom ….
Bo Kaczyński to PiS, a PiS to Kaczyński, zależni od siebie jak
bracia syjamscy wciąż bardziej się zrastający, już
nierozdzielni, już nie umiejący osobno żyć.
I
choć jest raczej pewne, że ewentualny upadek Kaczyńskiego to koniec PiS-u, a
upadek pisowskiego rządu, czy też prezydenta, to koniec prezesa
Kaczyńskiego, to równie pewne jest, że w takiej partii jak PiS, w
partii krętaczy i super ambitnych ignorantów, znajdzie się ktoś
na tyle zdeterminowany, że wcześniej czy później zechce usunąć
słabnącego wodza.
Irracjonalna
polityka rządu, błąd na błędzie w czas zarazy i kryzysu,
nieudolność w czas cierpień i kłopotów, to zaproszenie do
zmiany, zachęta do przewrotu nie tylko dla opozycji, ale i dla
części niezadowolonych rządzących, którzy, w trosce o własne
zyski lub bezpieczeństwo, mogą radykalnie zmienić front i
zaatakować dotychczasowych przyjaciół wspólników.
Nadchodzą,
proszę Państwa, dramatycznie trudne dni, nie zasiedźmy się na
kanapach, nie dajmy się ogłupić. Zaraza zarazą, a życie życiem
– płuca mamy po dwa, a twarze tylko jedne, zadbajmy o całość, o
nasze zdrowie, o finanse i o serca, i o przyzwoitość.
Adam
Czejgis.