czwartek, 27 sierpnia 2020

Czyja pała większa? (O jeden dzień za późno c.d.)


  Czy w Polsce mamy wolność? Tak mamy, ale tylko wtedy, kiedy nie koliduje ona z brudnymi interesami ministra Ziobry. Bywa też, że wolność niektórych Polaków jest nienaturalnie duża, jest tak, kiedy działania owych osobników są panu Zbyszkowi pomocne. Natomiast, wolność nasza definitywnie kończy się tam, gdzie ciemnym sprawom pana Ziobry szkodzi.
  Jeśli Zbigniew Ziobro, który już dziś ma się za głównego sędziego, prokuratora i policjanta w jednym, przejmie władzę w tak zwanej Zjednoczonej Prawicy, to, drogi rodaku - tak z lewej, jak z prawej i ze środka narodowej sceny– bój się, bój.
  Od dnia, kiedy politycy PiS i spółki pierwszy raz złamali Konstytucję, skończyła się demokracja i praworządność w Polsce.
  W dniu, kiedy minister Ziobro oficjalnie lub nieoficjalnie, ale faktycznie przejmie rządy dusz w tak zwanej Prawicy, w tym dniu skończy się w Polsce wolność, skończy się sprawiedliwość.
  Wie o tym Kaczyński, wie Morawiecki, wie Duda. Wiedzą, że także oni i ich protegowani, i ich rodziny będą jednymi z pierwszych celów ataku chorobliwie pamiętliwego Zbyszka.
  Co gorsze, w dniu, kiedy władzę po Kaczyńskim przejmie Ziobro, Polska de facto opuści Unię Europejską. Na papierze jeszcze jakiś czas pozostaniemy członkami UE, ale już bez wpływu na unijne decyzje i bez wymiernych dla Polaków korzyści.
  O tym też doskonale wiedzą i Kaczyński, i Morawiecki, i Duda, i inni. Ale czy mogą coś z tym zrobić? Czy będą chcieli, czy starczy im sił i odwagi, żeby do katastrofy (także własnej) nie dopuścić?
  Być może w PiS to, kto zastąpi prezesa, zostało już postanowione i że to nie będzie Ziobro. Ale dla ambitnego pana Zbyszka widać nie jest to żadną przeszkodą. Etap walki pod dywanem wydaje się kończyć – zaczynają się jak najbardziej jawne łowy. Armia nie mniej pazernych od szefa wiceministrów i prokuratorów nie może się doczekać, żeby odpalić afery współpracowników premiera w ministerstwach, w spółkach Skarbu Państwa. Przez 5 lat teczki puchły, dzisiaj parzą im ręce.
  Z drugiej strony jest Kaczyński, stary wyga, który na pewno nie byłby tam, gdzie jest, gdyby na wybryki takich „Ziobrów” nie umiał się przygotować. U ministra Kamińskiego, a i u pana prezesa osobiście, pękatych teczek z hakami, także na Ziobrę i ziobrystów, też ci jest dostatek.
  Kto wygra tę wojnę? Na teraz wydaje się, że Kaczyński choć już niemłody i mocno chory, to jeszcze nie odda pałeczki, opory zdusi i pokaże kto tu car, kto tylko bojar smarkaty. Tak czy inaczej, już za kilka tygodni zobaczymy wszyscy, czyja pała większa, Ziobry czy Kaczyńskiego.

Adam Czejgis.