poniedziałek, 9 marca 2020

Jak jest dobrze, to każdy dobry.


Jak jest dobrze, to każdy dobry. W czasie pokoju wielkich szkód dla armii nawet generał idiota ze sforą jeszcze głupszych sierżantów od kantów w zasadzie nie przysporzą. Gorzej gdy czasy trudniejsze, gdy przeciwnik prawdziwy i groźny, gdy od szybkiej decyzji, czy na wprost, czy do tyłu życie, zdrowie i byt tysięcy ludzi zależy.
Kryzys już tu jest: koronawirus, choroba, której negatywne skutki społeczne i ekonomiczne plus spowolnienie gospodarcze – te jeszcze sprzed epidemii i te spowodowane przez wirusa – doprowadzą jeśli nie do tragedii, to na pewno do pogorszenia warunków życia i do spadku realnych dochodów i państw, i obywateli. W Polsce - nawet gdyby przyjąć, że władze centralne jako tako sobie z tak skomplikowanym kryzysem poradzą – to już o setkach niższych funkcjonariuszy „dobrozmianowego” nabytku (mierny, ale wierny, głupi, ale swój) – tak optymistycznie prognozować nie sposób.
Jak jest dobrze, to każdy dobry. Gorzej, kiedy nadchodzi burza, kiedy przychodzi realne niebezpieczeństwo... wtedy tylko wiedza i doświadczenie połączone z dobrą wolą mogą rzeczywiście pomóc, zmniejszyć szkody, odwrócić zło. Prezes Kaczyński do spółki z Prezydentem Dudą przez pięć lat systematycznie z wręcz sadystyczną bezwzględnością pozbywali się dobrze wykształconych już sprawdzonych fachowców ze wszystkich podległych rządowi instytucji państwowych. W myśl leninowskiego: „ Kadry są najważniejsze” wymienili 8o% procent „załogi”, od prezesa, od dyrektora do woźnego. A jedynymi kryteriami przydatności nowych urzędników, funkcjonariuszy były: posłuszeństwo, przynależność partyjna, poglądy polityczne, ewentualnie powiązania biznesowe lub rodzinne. I karuzela się kręciła, dopóki wiatr nie zawiał, dopóki smaru starczało.
Jak jest dobrze, to każdy dobry. Po siedmiu latach tłustych przychodzi siedem lat chudych. I choć te lata chude jeszcze do Polski nie przyszły, choć dopiero nieśmiało pukają do bram, to już widać jak na dłoni, że Kaczyński, Duda i spółka sobie nie radzą. Nie radzą sobie, bo nie mogą, bo sami zrobili wszystko, żeby sobie w kryzysie nie poradzić.
W zglobalizowanym Świecie tak wielu i tak różnych wzajemnych zależności nawet mocarstwa, żeby być poważnie traktowane, powinny z choćby minimalnym szacunkiem traktować swoich sojuszników, przyjaciół, przeciwników, wrogów. I o ile np. USA bez większych szkód od czasu do czasu potraktować z góry tak przyjaciół, jak i nieprzyjaciół, to kraj taki jak Polska już nie bardzo. A tymczasem tak Kaczyński jak Duda i Morawiecki wszystkich znaczących przyjaciół (oprócz USA) na równi z nieprzyjaciółmi potraktowali z buta. Dla wewnętrznych korzyści wizerunkowych obrażają sojuszników, oszukują sąsiadów, lekceważą wrogów, Pisowskie zarządzanie przez konflikt w kraju i za granicą, o ile w spokojnych czasach Polsce nie pomagało, ale też wydatnie nie szkodziło, to obecnie w czasach kryzysu prowadzi nas wprost ku katastrofie. I ludzie już to widzą. Już nie da się stanąć z kraja i ukryć za krzyżem, nie da się skutecznie oszukiwać nawet przy pomocy rozbudowanej do granic absurdu, partyjnej, przekupnej TVP .
Jak jest dobrze, to wszyscy dobrzy. Problem Kaczyńskiego, Dudy, Morawieckiego jest w tym, że (nie tylko z ich winy) już nie jest dobrze i już widać, jacy oni są niedobrzy. Kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo ludzi, ich dobytek, ich zdrowie, ich życie, a władza albo zajmuje się sobą, albo udaje, że nie ma problemu, a błędy naprawia jeszcze większymi błędami, wtedy takiej władzy nie pomoże już nic i nikt.
Zdarza się, że jeszcze jakiś krótki czas taka przegrana władza trwa, udaje, że rządzi – następnie łamie się i odchodzi. Później społeczeństwo, często przez długie lata, odbudowuje kraj. Ale bywa też inaczej, zdarza się coś niespodziewanego i rząd nieudaczników, szkodników, przestępców nawet, nie upada i ciągnie za sobą w przepaść państwo i obywateli. Jak będzie w Polsce? Nie wiem.
Adam Czejgis.