Nie on, nie ona ,
nie Ty,
nie tu, nie teraz,
później.
I uciekają Ci
sny, te tak od
Ciebie różne.
Nie tu, nie tam,
ktoś patrzy,
w górach nie, może
nad morzem -
jak ślady za sobą
zatrzesz,
to będzie już
tylko gorzej.
A jeśli zza pleców
usłyszysz przypadkiem
o starej wariatce,
lub starym cymbale,
czy jesteś babcią,
czyś dziadkiem
nie przejmuj się
wcale.
Wyprostuj się i
stań -
weź oddech i
zaśpiewaj,
weź oddech i
zatańcz.
I zlewaj, i zlewaj,
i zlewaj
Ten ptak na tym kamieniu
tak samo już nie
usiądzie,
te kwiaty w Twoim
wazonie
nie będą pachnieć
tak szczodrze.
Posłuchaj choć
raz, do cholery,
ten dzień jest
zawsze i wszędzie
podnieś cztery
litery,
jak może być, to
niech będzie.
A jeśli zza pleców
usłyszysz przypadkiem
o starej wariatce,
lub starym cymbale,
czy jesteś babcią,
czyś dziadkiem
nie przejmuj się
wcale.
Wyprostuj się i
stań -
weź oddech i
zaśpiewaj,
weź oddech i
zatańcz.
I zlewaj, i zlewaj,
i zlewaj.
Choć raz tak –
trzeba nie trzeba -
nie sprawdzaj czy
słońce, czy pada,
na spacer zaproś
sąsiadkę,
do knajpy zabierz
sąsiada.
Tu, teraz, on, ona,
Ty
daj buzi, lub z
liścia w twarz
od jutra są nowe
dni
kamień wciąż leży
i wazon masz.
A jeśli zza pleców
usłyszysz przypadkiem
o starej wariatce,
lub starym cymbale,
czy jesteś babcią,
czyś dziadkiem
nie przejmuj się
wcale.
Wyprostuj się i
stań -
weź oddech i
zaśpiewaj,
weź oddech i
zatańcz.
I zlewaj, i zlewaj,
i zlewaj.
Adam Czejgis.