środa, 18 listopada 2020

Jest zbrodnia – będzie kara.


 

  Panie Jarosławie Kaczyński. Zwracam się bezpośrednio do pana, jako fachowca, który jesteś jakby nie było założycielem, głównym ideologiem i dyrektorem Wielkiego Narodowego Burdlu, co to teraz Polską rządzi i Polską poniewiera. (Do czego niewątpliwie i wiedzę, i spryt, i mądrość odpowiednie pan posiadasz). Celowo napisałem Burdlu, bo na szefa prawdziwego burdelu, to jednak byś się pan specjalnie nie nadawał.

  Panie prezesie jestem tylko starym pofałdowanym dziadem dziesiątego sortu i mój niedoinformowany łeb nie może pojąć, jak to jest, że obecnie w Polsce im gorzej jest, tym lepiej jest?

  Panie Jarosławie, nie bądź pan świnia, i zdradź pan obywatelowi bliźniemu, co ma zrobić, żeby nic nie robić, nie mieć długów i wydawać coraz więcej pieniędzy, nie zarabiać i żeby rosło na koncie? Dobrze byłoby też, panie prezesie, nie musieć przy tym kraść za dużo, oszukiwać za mocno i niszczyć innych zbyt wielu, że o bezkarności nie wspomnę?

  Tu, panie Kaczyński, jeszcze prezesie, chciałbym prosić, żebyś pan zechciał ewentualnymi radami podzielić się z dziadem jak najszybciej, gdyż obaj już swój wiek mamy, a i czasy też jakby niepewne.

  Niżej przedstawiam myśli własne nieudolnie wysnute z mistrzowskich dzieł pańskich, tych już szczęśliwie wydanych i tych jeszcze szczęśliwie nie wydalonych.

  Jeszcze jedno (bo byłbym zapomniał) gratuluję panu, panie mistrzu, zawetowania Budżetu Unii Europejskiej. Czegoś tak idiotycznie genialnego zwykły zdrowy człowiek na pewno by nie wymyślił. Panie prezes, dobrze byłoby jeszcze na granice wysłać "Obrońców Kościoła" z różańcami – niech pilnują, żeby ani jedno euro się do ojczyzny nie przedarło, Polaków nie terroryzowało. Jak ludziom będzie brakło na życie, to i na adwokatów nie będą mieli, i cała ta tak zwana praworządność im przejdzie.

  Panie prezes, panie prezes. Zmieniłem zdanie, lepiej mi pan na list nie odpowiadaj. Wyszło mi na to, że większy z pana łajdak niż mistrz, większy nieudacznik niż gracz. Miałeś pan szczęście i to cała twoja moc. Lepiej mi pan nie odpowiadaj, boś stokroć gorszy dziad niż ja. Tyle, że wyżej siedzisz, że szkodzisz miliony razy bardziej niż taki szarak jak ja, że krzywdzisz ludzi miliony ...

  Mówią, że jak było przestępstwo – będzie kara i to jest praworządność.

  Wmawiasz pan Polakom, panie Kaczyński, że to, co nagrabiliście, nie jest przestępstwem, ponieważ partia tak postanowiła, a trzech waszych ekspertów z całego świata przyznało wam rację. I ludzie, k…, w to wierzą?

  A jak nie ma przestępstwa – nie może być kary i to jest praworządność.

  I mówisz pan, panie prezes, że dopóki wy sami i wasi eksperci nie uznacie się za winnych, dopóty o żadnej karze dla was nie może być mowy. Czy z tego, panie Kaczyński, nie wychodzi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, żeby każdy sądził się sam i karał się sam: Polak Polaka, Niemiec Niemca, doktor doktora, złodziej złodzieja, oszust oszusta itd.? No bo kto wie lepiej niż oni sami: co i dlaczego ukradli, kogo i po co oszukali... ? Czujesz pan, jakie to idiotyczne, a ludzie nadal wierzą?

  Na ten przykład, panie prezesie, wasze afery, które obcym mogą wydawać się przestępcze, a nawet zbrodnicze, w waszym oczach i w oczach waszych trzech ekspertów, okazują się praworządne, potrzebne, wręcz dobroczynne. Ba, inne być nie mogą – przecież podobno jesteście katolikami, przyjmujecie sakramenty i Bóg jest z wami? Naród ciemny, naród głupi, naród kupi?

  Bo to wam, Polakom prawdziwym, katolikom nieziemskim i popaprańcom wszelakim wydaje się, że zdołacie wmówić sobie i światu, iż stoicie na straży Chrześcijaństwa, na straży ojczyzny, że bronicie Polski przed Niemcami, przed LGBT, przed Rosją, Unią Europejską, komunizmem, przed zboczeniami i pokusami Zachodu. A tak naprawdę, jak wszyscy tacy w dziejach świata złodzieje i szubrawcy, dbacie tylko o własne interesy. Wasze ego, wasze zyski i straty stają się dla was jedynym odniesieniem do złożoności świata i zasłaniają wam treści galopujących zmian. I popełniacie błędy, coraz więcej błędów. I zaczynacie się bać, coraz bardziej i bardziej. I z tego strachu popełniacie przestępstwa, później zbrodnie, coraz więcej, coraz to okropniejszych zbrodni.

  Panie arcyszubrawcu Kaczyński, dla spełnienia własnych chorych wizji otoczyłeś się pan super szubrawcami i super złodziejami i od pięciu lat rozwalasz pan Polskę. Armia - ruina, edukacja – pogorzelisko, polityka – kurewstwo, służba zdrowia – na łopatkach. Na swój obraz i podobieństwo skundliłeś pan społeczeństwo, podzieliłeś naród na wrogie, nienawistne sobie sorty, gdzie brat niszczy brata, gdzie siostra okrada siostrę, gdzie cwaniactwo jest cnotą, a dobro słabością.

  Zgiń przepadnij duchu nieczysty, maro przebrzydła. I daj ludziom żyć. Nie zatrzymasz czasu, nie cofniesz Polski w mroki średniowiecza, nie zatrzymasz postępu. 

 Panie Kaczyński. Nie wołam do pańskiego sumienia, bo go nie masz. Nie proszę o zrozumienie, bo nie zechcesz. Apeluję do pańskiego instynktu samozachowawczego, jak go jeszcze posiadasz? Odejdź! Może jeszcze da się coś z ciebie uratować – błysk przyzwoitości, oddech człowieczeństwa …?

  Ale nie, ty sam nie odejdziesz. Będziesz czekał, strachem zafajdany, na swojego Brutusa. Będziesz się pan pocił, panie naczelniku, nie spał, nie jadł, cierpiał i wciąż kombinował. Od paniki do euforii, od euforii do paniki jak szalony będziesz się miotał, aż splączą ci się nóżki same lub ktoś im pomoże. I nikt ręki nie poda. 

 Upadł królik niech żyje świnka morska – panie prezesie Kaczyński.


Adam Czejgis – obywatel bliźni.