Rany
boskie! Węgla w Polsce mamy za dużo!
Nasz
skarb, nasze czarne złoto na kopalnianych hałdach się już nie
mieści, nikt go nie kupuje (chyba, że pod przymusem), bo za drogi,
bo jakość nie najlepsza. No i finanse na kopalniach dołują,
górnicy kilofy ostrzą, opony magazynują.
Ale
spokojnie, sianka sobie dajcie i wierzcie w rząd. Nasza władza
narodowa kochana już kombinuje, jak na wysokości stanąć.
Centralny
Bank Węglowy, to jest to!
Wróble
na Nowogrodzkiej ćwierkają, że za przykładem wielkiego
polskiego biznesmena z Drugiej RP, pana Leona Kunickiego vel Kunika
(tego, który to osobiście Bank Zbożowy przed wojną wymyślił)
nasza władza narodowa kochana Centralny Bank Węglowy CBW do życia
powołuje. Górnictwo ratuje, Unię pognębia, Polskę w siłę i w
dostatek uzbraja.
Pomysł
jest w swojej prostocie wręcz genialny (podobno sam minister Suski
sprawę nadzoruje). Otóż: Państwo czyli obywatele, 38 milionów
obywateli, za pośrednictwem CBW wykupią na pniu wszystek węglowy
urobek naszych narodowych kopalni, pod warunkiem, że węgiel w
kopalniach pozostanie.
Oczywiście
węgiel musi być wydobyty, pokruszony, wyczyszczony itp. itd.
Następnie urobek zostanie zmagazynowany w nieczynnych już
kopalnianych korytarzach i wyrobiskach. Korzyści z takiego
rozwiązania są nie do przecenienia, węgla daleko wozić nie
trzeba (oszczędzamy krocie na transporcie), poza tym praktycznie go
nie widać i w oczy nie kole.
A
w czasie czteroletniej kadencji musi przyjść choć jedna super
mroźna zima i wtedy zapas będzie jak znalazł. A jakby mroźnej
zimy zabrakło, to sprawę rozwiąże choćby jedno super gorące
lato – na chłodzenie też paliwa potrzeba.
A jeżeliby nawet,
odpowiednich zim ani lat nad Wisła zabrakło, to pozostają
jeszcze miliony elektrycznych samochodów, dla których to
elektrownie węglowe podręczne na stacjach benzynowych się zbuduje.
Czyż
to nie jest genialne?
Podobno
sam pan prezes prezesów pomysłem jest wręcz zachwycony i, jak
mówią, już miał min. Suskiego na szefa Centralnego Banku
Węglowego w nagrodę mianować, ale po zastanowieniu pan prezes
decyzję odłożył do czasu rozstrzygnięcia wyborów
prezydenckich.
Złośliwi
z okolicy ul. Nowogrodzkiej donoszą, że jak Duda wybory przerżnie,
to do węgla prezes planuje go przerzucić.
Adam
Czejgis,