Co
jeszcze sknoci Duda? Co jeszcze zepsuje Kaczyński?
Kogo aresztuje
Ziobro? Co sprzeda Morawiecki?
Ilu jeszcze porządnych niewinnych
ludzi zgnoi Kurski?
Do jakich jeszcze podłości zdolna jest ta
władza?
Obserwując
zachowanie posłów PiS-u na sali sejmowej, nie da się nie zauważyć
ich wręcz niewolniczej zależności od prezesa Kaczyńskiego. Zachowanie członków Zjednoczonej Prawicy, posłów
Rzeczypospolitej - kiedy Kaczyński jest na sali - ich poddańcze
pozy, usłużne gesty, przymilne i zarazem czujne spojrzenia na
wodza, dla wodza, przed wodzem, pod wodzem, wydawałoby się, że
powinny być im, „elicie narodu”, przynajmniej niemiłe , może nawet
ciążyć. Ale nie. Oni to, cholera, lubią. Ich to cieszy, oni czują się zaszczyceni.
Jarosław
Kaczyński prezes do własnej chorej wizji bogoojczyźnianej
bolszewi ze swoją osobą w roli zbawcy narodu zdołał przekonać
wielu. Jednych oszukał, innych przekupił, większość ogłupił. I
jak rasowy oszust wykorzystał wszystkie okoliczności, przenicował
fakty, nawet tragiczną śmierć brata wykorzystał i wygrał
władzę. I przegrał życie, przegrał własne człowieczeństwo.
Ten
stary zgorzkniały człowiek, ponoć zadeklarowany antykomunista,
doktor komunistycznego prawa, 30 lat po odzyskaniu przez Polskę
pełnej niepodległości pod pozorem walki z wyimaginowaną komuną w
wymiarze sprawiedliwości tenże wymiar sprawiedliwości uzależnia
od PiS-u, czyli od siebie nowego pierwszego sekretarza Jarosława
Kaczyńskiego.
A
Prezydent RP Andrzej Duda z doktoratem prawa już z wolnej
niepodległej demokratycznej Polski, który na polecenie prezesa
wielokrotnie złamał Konstytucję, teraz pod kuratelą Kaczyńskiego
ochoczo de facto komunizuje sądy.
To
jest tragiczne, to jest chore, ale z punktu widzenia i prezesa, i
prezydenta jak najbardziej racjonalne.
To, że kiedyś powiedzieli A i dla umocnienia władzy złamali prawo
raz, później drugi, trzeci..., to teraz, żeby władzę utrzymać,
żeby uniknąć kary, mówią B. I popełniają, i będą popełniać
następne przestępstwa.
Jarosław
Kaczyński szef i Andrzej Duda jego podwładny wespół w zespół
rozwalają nam cały system prawny i tylko dla własnego dobra
narażają państwo Polskie na infamię w Unii Europejskiej, narażają
Polaków na Polexit, na terror i biedę.
Chciałoby
się wierzyć, że wśród kilkuset parlamentarzystów Pis-u, SP
Ziobry i PR Gowina jest choć kilku nieumoczonych, takich, którym
rola politycznych dziwek w politycznym bajzlu przeszkadza, takich,
którzy będą mieli siłę powiedzieć stop.
Ale
nie, im wszystkim taka wiernopoddańcza służalczość okupiona
wielokrotnym moralnym złajdaczeniem się, absolutnie nie zawadza. A
ewentualny absmak bycia kapciami pana prezesa i wynikającą z tego
własną śmieszność i śliskość, wynagradzają sobie panie i
panowie parlamentarzyści, ministrowie tym, że szczebel niżej stają
się podobnymi prezesikami, politycznymi bajzel mamami, politycznymi
bajzel ojcami.
I
to oni, autorytarne metody pana feudalnego Kaczyńskiego przenoszą
do ministerstw, do spółek skarbu państwa, do województw, do
powiatów, miast, do miasteczek, do wsi, do urzędów, do szkół,
do szpitali, do przedszkoli..., do domów, do rodzin ….
I
ogólnonarodowe fakowanie, wyszydzanie i wykluczanie całych
większych i mniejszych grup społecznych i pojedynczych obywateli,
którzy mieli to nieszczęście, żeby stanąć na drodze władzy,
trwa w najlepsze.
I
choć pan Andrzej Duda ze strachu przed przegraną, przed karą,
krzyczy, że nie! Że teraz tylko miłość, jedność, że hymn, że
My, że Polak z Polakiem!
To
nie jest już w stanie zasłonić stojącego za nim Kaczyńskiego
zaciskającego pięści i wyzywającego ludzi od morderców,
zdrajców, złodziei, komunistów.
Nie
da rady schować Ziobry i jego Timur-drużyny podpalaczy prawa i
obyczajów.
Nie
przykryje pan Andrzej Duda takich swoich przyjaciół, jak bezprawnie
ułaskawiony wczoraj przestępca, a dziś potężny minister
potężnych służb, pan Mariusz Kamiński, jak Marian Banaś itd.
itp.
Nie
zakrzyczy słodkimi słówkami postępującej marginalizacji Polski
na arenie międzynarodowej.
Nie przekłamie – bo tak dobrze nie
umie – niebotycznych wizji gospodarczych premiera Morawieckiego,
nie przebije milionów elektrycznych samochodów, wielkich lotnisk,
kanałów, stoczni i deszczu wirtualnych pieniędzy w kieszeniach
każdego Polaka.
Nie
przemodli i nie przeklęczy pan kandydat Andrzej Duda wykluczających
i obrażających olbrzymią część Polaków kazań arcybiskupa
Jędraszewskiego, nie ukryje pod krzyżem finansowych przekrętów
ojca dyr. Rydzyka.
Bo
Andrzej Duda to PiS. Bo PiS to Andrzej Duda. A środkowy palec
posłanki Joanny Lichockiej to także palec pana Andrzeja Dudy.
Palec
i wola Andrzeja Dudy – środkowy palec dla Polski, dla Polaków. A
wola wygrania wyborów poprzez pieniądze zabrane chorym i
przeznaczone stricte na kampanię wyborczą pełniącego urząd jest
usprawiedliwieniem, prerogatywą i niezłomnością tegoż… i
kropka i fuck.
Adam
Czejgis.