Na Boga, prezesie Kaczyński! Larum grają! Niemce idą! Duda daje dudy,
Morawiecki puszcza bąki, Kurski rządzi, a ty nie przybywasz?
Mikrofonu nie chwytasz? Na drabinkę nie skaczesz? Co się z tobą
stało, wodzu zbawicielu? Czy żeś na głowę podupadł, czy ci
język w gardle zesztywniał, że nas wszystkich, cały lud pisowski,
w zwątpieniu i w trwodze zostawiasz?
Naczelniku
nasz wielki, prezesie nasz miły, wracaj! Choć mlaśnij, choć
stęknij, zakląskaj wymownie, zaczaruj spojrzeniem, przejęzycz się
mądrze. Tylko ty - prezesie nasz prawy, ojcze sprawiedliwy –
władzę naszą, posady nasze, rodziny nasze możesz jeszcze
uratować.
Na
Boga, prezesie Kaczyński! Larum grają! Antychrysty idą! Wszystko
sprawdzają, nie wierzą na słowo, liczyć potrafią i kwity mają,
a ty gdzie jesteś? Nas, wiernych nie bronisz? PiS-u nie ratujesz?
Przecież cię jeszcze nie zamknęli, wodzu zbawicielu? Czy nie
słyszysz tej burzy? To tak grzmią Polacy.
Prezesie,
naczelniku, wodzu samozwańczy, opiekunie chciwców i królu
krętaczy, gdzie jesteś?
Człowieku tak śmieszny, jak straszny,
gdzie jesteś?
Polaku sumieniem mały i oszustwem wielki, gdzie
jesteś?
Gdzie swój strach schowałeś, komu chcesz go sprzedać?
Prezesie
Kaczyński, czas twojego przedstawienia minie wkrótce. I wyjdziesz z
norki albo cię wywleką swoi i będzie dogrywka. Dogrywka z ról
zamianą, z nowym reżyserem, z nowym scenariuszem. Każdemu według
zasług, praworządnie, humanitarnie, po chrześcijańsku, po polsku.
Adam
Czejgis.
Świetny tekst!
OdpowiedzUsuńZnakomite. Oczywiście nasza rzeczywistość zabawna nie jest. Ale inteligentny zartobliwy tekst, taki jak ten to dobra forma wyrażenia poglądów.
OdpowiedzUsuń